Postanowiłam, że poleżę dłużej z resztą Melanie jeszcze spała. Myślałam o nie kto innym jak... Lewandowskim. O tym co się stało wczoraj. Męczyło mnie to, że go okłamałam, ale co miałam mu powiedzieć? Prawdę? I tak by nie uwierzył. Ale mimo wszystko ciesze się, że go znowu spotkałam.
Chwyciłam telefon, który leżał na szafeczce przy łóżku, spojrzałam na wyświetlacz, który pokazywał godzinę 10:13.
Wstałam i poszłam do łazienki. Po drodze wyciągnęłam z szafy ubrania. Kiedy wyszłam z łazienki Melanie już w łóżku nie było. Poszłam do kuchni gdzie snuła się moja siostra. Mela siedziała już przy stole i zajadała kanapki, które zrobiła Vici.
-Wychodzisz gdzieś? -zapytałam widząc wyszykowaną Victorię.
-Tak. -uśmiechnęła się. - Idę na casting.
-Trzymam kciuki. -powiedziałam.
-Dobra j lecę. -przytuliła mnie.
-Powodzenia. -klepnęłam ją w tyłek, a ta się zaśmiała.
Wzięła torebkę, telefon i wyszła.
Zrobiłam sobie kawę, której bardzo potrzebowałam i usiadłam naprzeciwko małej.
-Mogę iść pooglądać bajki? -zapytała wstając od stołu.
-Tak, ale najpierw trzeba się ubrać. -powiedziałam i poszłam za blondyneczką.
Ubrałam ją i od razu pobiegła do salonu.
Po obiedzie wybrałyśmy się z Melanie na spacer. Najpierw poszłyśmy na plac zabaw. Nie czułam się najlepiej, ale nie chciałam żeby Mela siedziała cały czas w domu oglądając bajki zwłaszcza, ze za niedługo wracamy do polski.
Kiedy mała się bawiła ja postanowiłam zadzwonić do Victorii, ale nie odbierała.
-Casting się chyba jeszcze nie skończyła. -pomyślałam.
Siedziałam i obserwowałam Melanie jak się bawi. Na sam jej widok buzia się uśmiecha. Oczywiście w mojej głowie wciąż siedział Robert. Znowu zaczęłam o nim myśleć i to za dużo.
Zrobiło mi się trochę duszno. Zawołałam Melę i poszłyśmy się przejść. Myślałam, ze zaraz przejdzie jednak było na odwrót. Zaczęła mnie boleć głowa, było mi nie dobrze i duszno. Zakręciło mi się w głowie, a przed oczami miałam czarne plamy. Ostatnie co słyszałam to płacz Melanie. Zemdlałam.
*oczami Roberta*
Było po 17. Pogoda była dość przyjazna. Byłem w drodze do mojego przyjaciela Marco. Umówiliśmy się u niego, ponieważ chcę z nim porozmawiać o tym całym zajściu w parku i o dziwnym zachowaniu Ani.
Przechodziłem jedną z ulic i zobaczyłem grupkę ludzi. Zaciekawiony postanowiłem tamtędy przejść. Z daleka zauważyłem osobę leżącą na ziemi. Podszedłem bliżej i zobaczyłem... Elizę?
Była blada i nieprzytomna. Obok stała jej córka i płakała. Uklęknąłem przy Elizie i sprawdziłem puls. Był unormowany. Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem na pogotowie. Przyjechali po 5 minutach. Dookoła było pełno ludzi. Co chwilę słyszałem jak wykrzykiwali moje nazwisko.
Kiedy wzięli Elizę do karetki w okół mnie znalazło się stado piszczących dziewczyn proszących o autograf.
-Ją wzięła karetka, a wy mnie prosicie o autograf? -syknąłem.
Jutro mogę się spodziewać, artykułu w gazecie o tym, że nie chciałem dać autografów, ale nie obchodziło mnie to.
-Mama. -krzyknęła Melanie.
-Chodź, pojedziemy do niej. -powiedziałem i wziąłem ją na ręce.
Niedaleko znajdował się postój taksówek więc tam się udaliśmy.
Po pół godzinie siedzieliśmy już przed salą. Lekarz nie chciał nic powiedzieć z uwagi na to, że nie jestem z rodziny, ale udało mi się trochę od niego wyciągnąć. Eliza miała wstrząs mózgu po wczorajszym wypadku do tego może się wybudzić nawet jutro. Nie wiedziałem co mam zrobić. Chodziłem raz w jedną raz w drugą stronę. Nagle przypomniałem sobie, że mam jej telefon, który zabrałem kiedy wypadł jej z torebki. Wyciągnąłem go i wszedłem w kontakty. Znalazłem numer jej siostry i zadzwoniłem.
-Eliza, gdzie Ty jesteś? -usłyszałem głos w słuchawce.
-Mówi Robert. Robert Lewandowski. Eliza jest w szpitalu. -powiedziałem.
-Ale jak to? Co się stało? -zapytała zdenerwowana.
Opowiedziałem jej wszystko, a ona powiedziała tylko, że zaraz przyjedzie. Usiadłem obok Melanie i przytuliłem ją. Bardzo lubię dzieci jednak Ania nie chcę ich na razie mieć.
Lekarz pozwolił nam wejść do sali, w której leżała Eliza. Melanie od razu pobiegła do jej łóżka ja natomiast usiadłem obok na taborecie. Kiedy usiadłem Mela od razu wskoczyła mi na kolana. Uśmiechnąłem się sam do siebie.
Dziesięć minut później przyszła siostra Elizy. Kiedy z nią rozmawiałem zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu widniał napis "Marco". Zupełnie o nim zapomniałem. Wyszedłem na korytarz i odebrałem.
-Stary, gdzie Ty jesteś? -krzyknął.
-Może by tak cześć?
-Cześć. -rzucił. -To gdzie jesteś?
-W szpitalu. -powiedziełem.
-Jak to w szpitalu? Coś Ci się stało? -zapytał.
-Nie, nie. -zaśmiałem się. -Opowiem Ci wszystko jak się spotkamy.
-No dobra to cześć. -rozłączył się i akurat z sali wszyła Victoria z Melanie.
-My już będziemy szły. -powiedziała do mnie.
-Ja też się zaraz będę zbierał.
-Dziękuję, że zadzwoniłeś. -uśmiechnęła się.
-Nie ma sprawy. -rzekłem.
-To cześć.
-Cześć. -uśmiechnąłem się. -Pa maluchu.
Victoria razem z córką Elizy opuściły szpital, a ja na chwilę wszedłem do Elizki i zostałem do rana...
__________________________________
Taki trochę wymęczony... ale mam nadzieję, że chociaż trochę się podoba.
Tak szczerze to denerwuje mnie to opowiadanie. Zobaczymy jak będzie później, ale nie musicie się martwić na pewno go nie usunę c:
I przepraszam, że tak późno rozdział, ale na razie nie będą dodawane regularnie. Mam nadzieję, że mnie nie zabijecie <3
Pozdrawiam, Mania ;*
Kiedy wzięli Elizę do karetki w okół mnie znalazło się stado piszczących dziewczyn proszących o autograf.
-Ją wzięła karetka, a wy mnie prosicie o autograf? -syknąłem.
Jutro mogę się spodziewać, artykułu w gazecie o tym, że nie chciałem dać autografów, ale nie obchodziło mnie to.
-Mama. -krzyknęła Melanie.
-Chodź, pojedziemy do niej. -powiedziałem i wziąłem ją na ręce.
Niedaleko znajdował się postój taksówek więc tam się udaliśmy.
Po pół godzinie siedzieliśmy już przed salą. Lekarz nie chciał nic powiedzieć z uwagi na to, że nie jestem z rodziny, ale udało mi się trochę od niego wyciągnąć. Eliza miała wstrząs mózgu po wczorajszym wypadku do tego może się wybudzić nawet jutro. Nie wiedziałem co mam zrobić. Chodziłem raz w jedną raz w drugą stronę. Nagle przypomniałem sobie, że mam jej telefon, który zabrałem kiedy wypadł jej z torebki. Wyciągnąłem go i wszedłem w kontakty. Znalazłem numer jej siostry i zadzwoniłem.
-Eliza, gdzie Ty jesteś? -usłyszałem głos w słuchawce.
-Mówi Robert. Robert Lewandowski. Eliza jest w szpitalu. -powiedziałem.
-Ale jak to? Co się stało? -zapytała zdenerwowana.
Opowiedziałem jej wszystko, a ona powiedziała tylko, że zaraz przyjedzie. Usiadłem obok Melanie i przytuliłem ją. Bardzo lubię dzieci jednak Ania nie chcę ich na razie mieć.
Lekarz pozwolił nam wejść do sali, w której leżała Eliza. Melanie od razu pobiegła do jej łóżka ja natomiast usiadłem obok na taborecie. Kiedy usiadłem Mela od razu wskoczyła mi na kolana. Uśmiechnąłem się sam do siebie.
Dziesięć minut później przyszła siostra Elizy. Kiedy z nią rozmawiałem zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu widniał napis "Marco". Zupełnie o nim zapomniałem. Wyszedłem na korytarz i odebrałem.
-Stary, gdzie Ty jesteś? -krzyknął.
-Może by tak cześć?
-Cześć. -rzucił. -To gdzie jesteś?
-W szpitalu. -powiedziełem.
-Jak to w szpitalu? Coś Ci się stało? -zapytał.
-Nie, nie. -zaśmiałem się. -Opowiem Ci wszystko jak się spotkamy.
-No dobra to cześć. -rozłączył się i akurat z sali wszyła Victoria z Melanie.
-My już będziemy szły. -powiedziała do mnie.
-Ja też się zaraz będę zbierał.
-Dziękuję, że zadzwoniłeś. -uśmiechnęła się.
-Nie ma sprawy. -rzekłem.
-To cześć.
-Cześć. -uśmiechnąłem się. -Pa maluchu.
Victoria razem z córką Elizy opuściły szpital, a ja na chwilę wszedłem do Elizki i zostałem do rana...
__________________________________
Taki trochę wymęczony... ale mam nadzieję, że chociaż trochę się podoba.
Tak szczerze to denerwuje mnie to opowiadanie. Zobaczymy jak będzie później, ale nie musicie się martwić na pewno go nie usunę c:
I przepraszam, że tak późno rozdział, ale na razie nie będą dodawane regularnie. Mam nadzieję, że mnie nie zabijecie <3
Pozdrawiam, Mania ;*