poniedziałek, 11 listopada 2013

jedenaście

Melanie po dwóch dniach na szczęście przeszło. jeszcze nigdy aż ak żle z nią nie było. powiem szczeże, że trochę się przeetraszyłam. Robert przez prawie cały możliwy czas siedział przy niej. Jest na prawdę uroczy i kochany. Dzisiaj chłopcy jadą do Wolfsburga na mecz z tamtejszym klubem. Robert przekonał mnie żebym została z Melanie w domu. Co prawda wolałabym jechać i kibicować im na miejscu, ale oni i tak wiedzą, że mogą liczyć na moje wsparcie.
 Wstałam przed dziewiątą, a raczej ktoś mnie obudził. Mówiąc ktoś oczywiście mam na myśli Lewego. Otwarłam zaspane powieki i ujżałam uśmiechniętą twarz bruneta.
 -Co ty tu robisz? - zapytałam całując go w policzek.
 -Musiałem zobaczyć się z moimi kobietami zanim pojedziemy do Wolfsburga. -uśmiechnąła się.
 Chłopacy wyjerzdżają o godzinie jedynastej sprzed stadionu. Mielsiśmy mniej więcej godzinę dla siebie. Trochę poleżeliśmy, Robert nie szczędził mi pieszczot, ale do niczego nie doszło. Około dziesiątej poszłam do łazienki doprowadzić się do porządku. Zajeło mi to kilka minut. Kiedy już wyszłam poszłam do kuchni zjeść szybkie śniadani - owsianka z owocami. Lewy twierdzi, że powinnam jeść bardziej pożywne posiłki, a mi to w zupełności wystarcza.
 Ubrałam Melanie i pojechałyśmy z Robertem do jego apartamentu żeby się spakował. Kiedy już to zrobił pojechaliśmy taksówką pod stadion. Oczywiście wszyscy już byli tylko czekali na Lewandowskiego. Mówiłam mu żeby się pośpieszył, ale nie posłuchał. Melanie od razu poleciała do swojego ulubionego wujka - Marco.
 Przywitałam się z trenerem i chłopakami.
 -Dacie radę. - powiedziałam i uśmiechnęłam się do nich.
 - Ze mną na pewno. - zaśmiał się Marco.
 -No pewnie. -poczochrałam mu włosy.
 --Ej, ej. -jęknął blondyn. - Wiesz ile je układałem?
 -Nie chcę wiedzieć. -zachichotałam.
 Jeszcze chwilę rozmawialiśmy i trener kazał chłopaką wsiadać do autobusu. Robert podszedł do mnie i mocno przytulił.
 -Nie będzie cię tylko półtora dnia. - uśmiechnęłam się.
 -Ale już tęsknie. -szepnąła i pocałował mnie namiętnie.
 Staliśmy tak dłuższą chwilę aż Robert w końcu poszedł. Kiedy odjechali postanowiłyśmy z Melanie się przejść. Po pół godzinie mi samej zaczęło brakować bruneta, ale wiedziałam, że szybko zleci. Zatrzymałyśmy się przy butce z lodami. Kiedy kupywałam ów lody zapytałam Melanie jaki chcę smak. Nie odpowiedziała więc odwróciłam się i zobaczyłam Mele wybiegającą na ulicę. Przestraszyłam się i krzyknęłam:
 -MELANIE !!
 Zatrzymała się i spojrzała na mnie i wtedy to auto...
 Nie potrafiłam się ruszyć. Po chwili jakaś kobieta zapytała mnie czy to moja córka popatrzyłam na nią i nie odpowiedziałam jej tylko podbiegłam do Melanie. Leżała nieprzytomna i zakrwawiona. Ktoś powiedziała mi, że pogotowie już jedzie. Ludzie zadawali mi pytania, ale nie potrafiłam nic powiedzieć. Cała byłam zapłakana...

 ___________________________________
 Najkrótszy i najbardziej beznadziejny rozdział............
 Przepraszam za to wyżej i za to że pojawił się on dopiero teraz.
 Nie mam weny jak i chęci na pisanie, co same możecie zauważyć ;//
 Nie chcę go zawieszać, bo to nie ma sensu, więc rozdziały będą się pojawiały wtedy kiedy coś napiszę.
 Mam nadzieję, że mnie nie zabijecie.

Pozdrawiam, Mania ;*































Obserwatorzy