środa, 31 lipca 2013

trzy

STARA PRZYJACIÓŁKA?! Jak on mógł tak powiedzieć? To, że byliśmy parą przez kilka lat to już nie miało znaczenia? Co za głupie pytanie. Oczywiście, że nie miało znaczenia, przecież właśnie się ożenił. Teraz liczy się nowa żonka i nie musi wiedzieć o przyszłości swojego szanowanego męża.
Zabolały mnie te słowa. A zwłaszcza to, że usłyszałam je z jego słów.
Mimo tego, że przed chwilą zawarł związek małżeński, w głębi serca nadal go kocham. Jest dla mnie ważny w końcu jest ojcem naszego dziecka.
Zdaję sobie sprawę, że kiedyś w końcu będę musiała mu o tym powiedzieć.
Kiedy wracałyśmy do domu poszłyśmy na lody, które obiecałam Melanie za wstanie z łóżka. Do lodziarni poszłyśmy niedaleko "naszego" mieszkania. Kupiłyśmy lody i poszłyśmy do parku.Kiedy Mela zjadła trochę się pobawiła i wróciłyśmy do domu. W czasie kiedy Melanie się kąpała ja poszłam zrobić kolację. Kiedy skończyłam usiadłam na chwilę i myślałam o słowach Roberta, które wciąż krążyły mi po głowie. Nawet na chwilę nie potrafiłam o tym myśleć.
Ubrałam Malenie w piżamkę i zaniosłam ją do salony gdzie czekały już płatki kukurydziane i kilka kanapek z żółtym serem.
Podczas jedzenia oglądałyśmy bajki. Oczywiście były one po niemiecku. Mela kiedy nie wiedziała jakiegoś słowa tłumaczyłam jej. Trochę odzwyczaiłam się od tego języka. W końcu długo go nie używałam, chociaż czasami mi się zdarzyło.
Po dziesięciu minutach Melanie zasnęła. Zaniosłam ją do łóżka, a później posprzątałam w salonie.
Sama wzięłam półgodzinną kąpiel i udałam się spać.








~*~







Kiedy się obudziłam usłyszałam jak Melanie z kimś rozmawia.
Wstałam, nałożyłam szlafrok i udałam się do salonu skąd dochodziła rozmowa. Kiedy weszłam zobaczyłam... (szok) moją siostrę Victorię.
-Cześć śpiochu. -uśmiechnęła się do mnie.
-Hej. -odpowiedziałam tym samym i pocałowałam ją w policzek. -co tu robisz?
-Mieszkam. -zaśmiała się.
-Wirklich? (Naprawdę?) -usiadłam na fotelu i zaraz na moje kolana wskoczyła Melanie. -a tak serio.. przecież miałaś wrócić za miesiąc.
-No tak, ale jakoś to wszystko nie wyszło i wróciłam. -powiedziała, a ja zabrałam jej z ręki kubek z kawą, którą właśnie się chciała napić. -A poza tym brakowało mi tego miasta i języka. Mimo tego, że Holandia jest blisko wolę poszukać jakieś sesji w Niemczech.
-Mhm. -mruknęłam.
 Tak! Moja siostra jest modelką. Ona została kimś, a ja... ech, wole się nie wypowiadać.
Miałam iść na studia, później do pracy jednak ciąża mi to uniemożliwiła.Co prawda mogłam wrócić do nauki jednak wolałam nie obarczać wszystkim mamy.
Ale nie żałuję, że Melanie się urodziła. Nie wyobrażam sobie bez niej życia. Jest dla mnie wszystkim.
Czy żałuje tego kto jest jej ojcem? Szczerze? Nie wiem. Z jednej strony tak, ale z drugiej nie...Z resztą czy to ważne. Przecież i tak jej nie wychowuje. Nawet jakby wiedział, że Mela to jego córka raczej by jej nie wychowywał. Nie dlatego, że bym mu nie pozwoliła tylko dlatego, że nie miałby czasu. W końcu to piłkarz, a oni nie mają zbyt dużo wolnego.
Więc sama się dziwię jak takie związki pomiędzy piłkarzami a modelkami, piosenkarkami czy jakimiś tam innymi znanymi panienkami (bo wiadomo, że oni tylko z takimi się umawiają) potrafią przetrwać.
Przecież one też są zajęte swoimi karierami. Ach...
Siedziałam i dalej piłam kawę Victorii.
-A tak w ogóle, która godzina? -zapytałam odstawiając kubek na stół.
-Przed 14. -odpowiedziała patrząc w telewizor.
-Tak późno! -popatrzyłam na nią.
-A co umówiłaś się z kimś? -zaśmiała się.
-Nie, ale trzeba obiad zrobić. -powiedziałam.
-To może Ty się idź ubierz, a ja pójdę do sklepu. -uśmiechnęła się.
-No okej. -poszłam do pokoju.
Kiedy wyciągałam ubrania z szafy, słyszałam jak Victoria pytała Melanie, która dalej siedziała w salonie czy chce coś ze sklepu. Mała wymieniła jej z kilkanaście produktów (oczywiście słodycze) na co się zaśmiałam.
Poszłam do łazienki przebrałam się, uczesałam włosy w kitkę i podmalowałam lekko oczy. Kiedy już skończyłam poszłam do kuchni, usiadłam przy stole i zaczęłam przeglądać czasopismo, które tam się znajdowało.








~*~







Victoria wróciła po kilkunastu minutach. W salonie wręczyła Melanie paczkę żelków.
-Ej, lista była dłuższa. -jęknęła.
-Przykro mi skarbie, ale reszty nie było. -zaśmiała się i pocałowała ją w główkę.
Kiedy weszła do kuchni pomogłam jej rozpakować zakupy. Kiedy już je ogarnęłyśmy zabrałyśmy się za gotowanie.
Około 45 minut później obiad był już gotowy, a dokładnie łosoś i sałatka ziemniaczana. Zawołałam Melanie i nałożyłam wszystkim.
Jadłyśmy w ciszy kiedy usłyszałam dźwięk wiadomości w moim telefonie. Chwyciłam go i zobaczyłam na ekranie wiadomość od nieznanego mi numeru.
Treść tego sms'a zdziwiła mnie najbardziej:

"Cześć Eliza, chciałbym się z Tobą spotkać. Mam nadzieję, że się zgodzisz. Będę czekać w parku o 18. Zależy mi żebyś przyszła. Robert."

Robert? Serio?! Ciekawi mnie to dlaczego napisał do mnie dzień po swoim ślubie i to jeszcze chcę się spotkać! I w ogóle skąd miał mój numer?
-Coś się stało? -zapytała moja siostra wkładając naczynia do zmywarki gdyż właśnie skończyliśmy jeść.
-Nie tylko.. Robert do mnie napisał, że chce się spotkać. -odłożyłam telefon.
-Robert? -zapytała. -Ten chłopak, z którym byłaś w Polsce?
-Tak. -powiedziałam. -Ciekawe czego chcę?
Spojrzałam na zegarek było dwadzieścia minut po 16. 
Tak naprawdę cieszyłam się gdzieś tam w głębi serca, że on chce się spotkać, ale nie byłam do końca pewna czy iść. A co jeśli jakiś natrętny fotograf zrobi nam zdjęcie?




____________________________

Boże... jakie to.. nudne i beznadziejne -,-'
Małe pytanko: czy tylko ja uważam, że ten blog jest bezsensu?

Tylko 12 komentarzy... :c To pewnie dlatego, że nie komentuję u Was. Bardzo przepraszam, ale jakoś nie mam do tego głowy, jutro postaram się to nadrobić.

I jeszcze jedno.. nie wiem czy w następną środę pojawi się kolejny rozdział. Chcę sobie od wszystkiego odpocząć. Mam wszystkiego i wszystkich dość. (oprócz tych oczywiście co starają się mnie jakoś wspierać) Brakuje mi takiej osoby, z którą mogłabym się spotkać i porozmawiać. Mam taką jedną osóbkę,której dziękuję, ale niestety mieszka daleko.Ja już nie przynudzam... jeśli pojawi się w następną środę rozdział dam Wam znać ;*

INFORMACJĘ  O NOWYCH ROZDZIAŁACH I ADRESY BLOGÓW ZOSTAWIAJCIE W ZAKŁADCE SPAM!  



#Bauern miszcz xd






czwartek, 25 lipca 2013

dwa

 Spałam słabo i niespokojnie. Obudziły mnie promienie słońca dochodzące zza śnieżnobiałej firanki. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał za pięć dziewiątą. Wstałam i podeszłam do okna. Dzień zapowiadał się na ciepły. Nałożyłam satynowy szlafrok i poszłam do kuchni. Zaparzyłam sobie kawę i włączyłam na chwilkę laptopa żeby sprawdzić co tam w świecie słychać.
Oczywiście na każdej ze stron był artykuł o dzisiejszym ślubie Roberta i tej jego panienki. Po przejrzeniu kilku wzięłam się za zrobienie śniadania dla siebie i Melanie. Kiedy już skończyłam poszłam ją obudzić. Mała w ogóle nie chciała wstać. Kiedy powiedziałam jej, że pójdziemy na lody od razu się podniosła i pobiegła do kuchni.
-Ach, te dzieci. -uśmiechnęłam się do siebie.
Wróciłam do kuchni i razem zjadłyśmy śniadanie. Po skończeniu, posprzątałam ze stołu i poszłam łazienki zrobić coś z włosami. Po umyciu i uczesaniu wyglądały tak, natomiast fryzura Melanie prezentowała się w ten sposób. Te bawienie się w czesanie zajęło na ponad dwie godziny, ale w końcu trzeba dobrze wypaść. Mela poszła oglądać bajki, a ja usiadłam na chwilę i napiłam się kawy. Zbliżała się godzina dwunasta, a wiadomo, że nie prędko znajdę odpowiednią sukienkę więc poszłam coś wybrać. Wczoraj jakoś nie miałam siły tego robić więc teraz mam nauczkę.
Stanęłam przed szafą i otworzyłam ją.
-Zachciało mi się ślubu. -westchnęłam.
Przez 10 minut zrobiłam taki bałagan w pokoju, że nie było gdzie stanąć. Naprawdę nie wiedziałam co założyć. Turkusowa? Zbyt niebieska. Czarna? Za ciemna. Głupie powody no, ale nie założę ich. Po jakimś czasie zdecydowałam się na . Z Melanie poszło zdecydowanie szybko. W końcu to dziecko.
Strojenie się też zajęło nam  dużo czasu. Do wyjścia miałyśmy niecałe pół godziny. Akurat żeby zrobić przyzwoity makijaż, chociaż znając mnie to i tak za mało. Ale jakoś się wyrobiłam.
Melanie siedziała gotowa w salonie, a ja latałam jak głupia. Wszystko na ostatnią chwilę.
-Mamo, pić mi się chcę. -jęczała.
-To chodź. -poszłam do kuchni i nalałam jej soku porzeczkowego, bo takowy znajdował się w lodówce.
Dałam jej szklankę i poszłam do pokoju po torebkę, bo zaraz miała przyjechać taksówka, którą zamówiłam chwilę wcześniej. Kiedy wróciłam do kuchni ręce mi opadły. Mela całą sukienkę miała w fioletowym napoju. Po tym jak bardzo była brudna można stwierdzić, że więcej na siebie wylała niż wypiła.
Pokręciłam głową i odstawiłam szklankę, którą trzymała w ręce. Przebrałam ją w inną sukienkę.
Kiedy miałyśmy już wychodzić nie wiedziałam gdzie są kluczę.
-Akurat teraz.-powiedziałam do siebie.
Na szczęście szybko je znalazłam i po chwili byłyśmy w drodze do kościoła.




~*~




Przed piętnasta wszyscy znajdowali się już w kościele. Oczywiście nie zabrakło pełno fotografów. Po niecałych 10 minutach wyczekiwania wszyscy wstali i do kościoła weszła panna młoda. Muszę przyznać, że suknię miała ładną. Kiedy przyjrzałam się jej dokładnie z kimś mi się kojarzyła.To na nią Melanie wpadła wtedy w centrum handlowym. Jak mogłam jej wtedy nie poznać. 
Ceremonia przebiegła dość zwinnie.  W końcu wszyscy zaczęli opuszczać budynek.Nasza para wychodziła ostatnia. Kiedy tak na nich patrzyłam zorientowałam się, że Melanie zniknęła. Zaczęłam ja szukać w tym tłumie.
Mela siedziała na ławce i płakała.Strasznie nie lubiła kiedy zostawiałam ją samą nawet z  kimś kogo znała.
-Robert, już widziałam gdzieś tą dziewczynkę.-powiedziała Ania.
-Chyba się zgubiła. -odparł.
Oboje podeszli do niej. Ja dalej próbowałam ją znaleźć w tym tłumie. zauważyłam ją na ławce. Szłam w jej stronę, kiedy mnie zauważyła poderwała się podbiegła do mnie.
-Już wszystko dobrze. -wzięłam ją na ręce i pocałowałam w głowę.
-To pani córka? -zapytała od teraz już Ania Lewandowski.
-Tak. -odparłam.
Robert cały czas mi się przyglądał, ale próbowałam to zignorować.
-My się już chyba gdzieś widziałyśmy? 
-Tak. -wymusiłam uśmiech. -Melanie wpadła na ciebie w centrum handlowym.
-Rzeczywiście. -uśmiechnęłam się do Meli.
Miałyśmy już odejść kiedy odezwał się Robert. Cały czas czekałam kiedy mnie pozna.
-Eliza? Eliza Schneider? -cały czas na mnie patrzył.
-Tak.
-Dawno się nie widzieliśmy. -uśmiechnął się.
-No, trochę się uzbierało. -powiedziałam cicho.
Chwilę staliśmy w ciszy.
-No to my będziemy już lecieć. -powiedział.
-Wesele czeka. -pocałowała go w policzek.
Na sam widok zrobiło mi się niedobrze. Kiedy odchodzili usłyszałam trochę ich rozmowy.
-Kto to był, skarbie? -zapytała.
-Stara przyjaciółka.


________________________________
 Nie tak to miało wyglądać... grrrr!
Przepraszam Was, że dzisiaj, ale wczoraj nie mogłam go skończyć.
Mam nadzieję, że chociaż wam się podoba... tyle razy zmieniałam, że wyszło jak wyszło (czyli tłumacząc mój tok rozumowania to źle)
Pozdrawiam :3

Dziękuję za te 21 komentarzy! Kocham Was <3
PS. INFORMACJĘ  O NOWYCH ROZDZIAŁACH I ADRESY BLOGÓW ZOSTAWIAJCIE W ZAKŁADCE SPAM!









czwartek, 18 lipca 2013

jeden

Do ślubu Robert zostały dwa dni... Dzisiaj lecimy z Melanie do Dortmundu. Samolot mamy o 10:30. Walizki spakowałam już wczoraj. Rano moja mama zrobiła małej śniadanie, a ja się w miarę ogarnęłam i w między czasie zaniosłam walizki do auta. Kiedy Mela zjadła ubrałam ją, a później poszłyśmy do auta. Zapięłam ją w foteliku, a ja usiadłam na miejscu pasażera, ponieważ moja mama nas odwoziła na lotnisko. Na które dotarłyśmy w niecałe 35 minut. Wzięłam walizki, pożegnałyśmy się z moją mamą i ruszyłyśmy ku odprawie, która dość szybko minęła. Melanie na samym początku lotu usnęła natomiast ja przeglądałam kilka czasopism, a później trochę rozmyślałam. Tak minęła cała podróż.
Hotelem nie musiałam się martwić, ponieważ  mam niemieckie korzenia i mieszkaliśmy kiedyś w Niemczech. Mamy tam mieszkanie, w którym jeszcze niedawno mieszkała moja siostra. Teraz jest w Holandii. Kiedy byłyśmy na miejscu zamówiłam taksówkę i pojechałyśmy do mieszkania. Rozpakowałam walizki, a później trochę odpoczęłyśmy. Po południu wybrałam się z Melą do centrum handlowego na jakieś zakupy. Mała biegała nie patrząc przed siebie i wpadła na jakąś kobietę.
-Przepraszam za nią. -powiedziałam i poszłam za nią, bo pobiegła dalej. Widziałam, że się tylko uśmiechnęła.
Kiedy byłyśmy już w sklepie powiedziałam małej, że nie może tak biegać i że powinna przeprosić tamtą kobietę. Porozglądałyśmy się trochę i w oczy wpadły mi piękne buty. Bez zastanowienia wzięłam je i poszłyśmy do kasy. Później kupiłam jeszcze Melanie sukienkę i poszłyśmy na lody. Wieczorem położyłyśmy się spać.

~*~

Rano obudziła mnie Melanie mówiąc, że jest głodna. Wstałam z niechęcią i poszłam się ogarnąć. Ubrana i uczesana poszłam do kuchni gdzie czekałam już mała. Przygotowałam jej kanapki z nutellą, zaparzyłam sobie kawę i nalałam do filiżanki. Usiadłam przy stole i patrzyłam w okno popijając czarny napój. 
Jutro go zobaczę. -pomyślałam.
Nie widzieliśmy się tylko dwa lata, a dla mnie to jak wieczność... Kiedyś byliśmy razem, a dzisiaj będę na jego ślubie. Trochę dziwne..
Tak strasznie się zamyśliłam, że nawet nie słyszałam jak dziecko do mnie mówi.
-Mamo! -krzyknęła, a ja upuściłam filiżanką, która upadła na stół i się potłukła.
-Co się stało, kochanie? -popatrzyłam na potłuczone szkło, a później na nią.
-Ktoś puka . -odpowiedziała przestraszona.
Po chwili rzeczywiście znowu ktoś zapukał. Popatrzyłam jeszcze raz na szkło i poszłam otworzyć. Była to sąsiadka, starsza pani Fischer. Chciała się przywitać, ponieważ ostatni raz widziałam mnie jako małą dziewczynkę. Jednak ja bardzo dobrze ją pamiętałam. Nie chciałam teraz z nią rozmawiać więc powiedziałam, że nie mogę teraz rozmawiać i pożegnałam się. Wróciłam do kuchni gdzie dalej siedziała Melanie.
-Skarbie, idź do pokoju. -pocałowałam ja w głowę.
Bez żadnego słowa poszła. Posprzątałam stłuczone szkło, a naczynia włożyłam do zmywarki. Byłam jakaś roztrzęsiona, ale nie uważałam, że chodzi o jutrzejszy ślub Roberta... z Anią.
Poszłam do pokoju i położyłam się obok Melanie. 
-Przepraszam Cię słonko. -szepnęłam i przytuliłam ją.
Obie zasnęłyśmy.
_________________________________
Boże! 17 komentarzy :o Dziękuję wam! Jesteście kochane <3
Normalnie się wzruszyłam :* Dacie radę tyle samo pod tym?
O rozdziale nie będę się wypowiadać... Jednym słowem BEZNADZIEJNY!
I na dodatek pies mi uciekł... :c
Jakbyście mogły rozpowszechnić tego bloga byłabym bardzo wdzięczna! ;*
Buziaki!

Obserwatorzy