wtorek, 4 sierpnia 2015

piętnaście

Eliza przez pierwsze dni nie potrafiła się odnaleźć w Monachium. Mimo że prawie nigdzie nie wychodziła ciężko jej było w tym mieście. Sama świadomość, że to bawarskie miasto ją ograniczała. Mario bardzo jej pomagał, ale teraz zwłaszcza, że był krótko po kontuzji bardzo mało bywał w mieszkaniu. A kiedy już był to oczywiste było, że jest zmęczony. Dziewczyna nie umiała się przekonać, ale w końcu to miał być jej nowy początek. W 'stolicy' Bawarii pogoda nieco się poprawiła. Nie było jakoś super ciepło, bo trochę ponad dwadzieścia stopni, ale zawsze lepiej niż deszcz. Obydwoje jak zwykle wstali rano, jednak niemiec trochę wcześniej. Eliza ubrana i uczesana weszła do kuchni gdzie jej przyjaciel właśnie kończył przygotowywać śniadanie. Przywitał ją buziakiem w policzek kiedy stanęła obok niego nalewając sobie kawy. Usiadła przy stole, a Mario podał jej ładnie przyrządzone kanapki. Chłopak cały czas jej się przyglądał, co trochę ją rozpraszło i nie potrafiła skupić się na jedzeniu.
-Götze albo przestaniesz się patrzeć albo zrobię ci krzywdę, przysięgam. - powiedziała dość poważnie, ale chłopak tylko się zaśmiał.
Wiedział, że żartuje, ale dla własnego bezpieczeństwa przestał i zerkał tylko czasami. Cały czas się zastanawiał jak ma jej powiedzieć co zamierza dzisiaj zrobić, a wiedział jaka będzie jej reakcja i nie chciał jej tym zdenerwować. Jednak nie chciał żeby po całych dniach siedziała w domu.
-Eliza skarbie, nie masz żadnych planów na dziś, tak? - zapytał, a dziewczyna skarciła go wzrokiem przez co bardziej się zmieszał. -Przepraszam, po prostu pójdziesz dzisiaj ze mną na trening. I nie przyjmuje odmowy, żadnej.
Polka nawet nie zdążyła się odezwać i Mario zostawił ją samą w kuchni. Chociaż zdawała sobie sprawę z tego, że protestowanie nie miałoby sensu. U niemca nie znaczy nie. Kiedy trzeba potrafił być stanowczy i poważny, ale zazwyczaj zachowuje się jak kompletny dzieciuch. Uwielbia się wygłupiać i robić innym kawały, ale to jest jego cały urok. Götze spakował wszystko na trening i czekał na Elize w samochodzie. Kiedy została w mieszkaniu sama miała ochotę nie wychodzić. Zdawała sobie sprawę, że wcale nie musi iść na ten trening, a zwłaszcza na trening Bayernu, ale nie chciała zawieść Mario. Wiedziała, że to dla niego ważne żeby szybciej się oswoiła i że chce dla niej jak najlepiej. Z niechęcią opuściła apartament, który w pierwszym dniu zrobił na niej tak duże znaczenie i udała się przed budynek gdzie czekał jej przyjaciel. Przez całą drogę do stadionu nie zamienili ani słowa. Chłopak nie chciał jej jeszcze bardziej stresować, wiedział że to nie jest dla niej takie łatwe. Niby to tylko inne miasto, ale dla niej Dortmund był wszystkimi. Nie da się opisać tego uczucia. Kiedy wjeżdżali na parking dla piłkarzy Elizie zaczęły lekko drżć ręce. Wpatrywała się w swoje buty, po prostu bała się podnieść głowę i spojrzeć na ten stadion. Borussia to była jej pierwsza i ostatnia piłkarska miłość, nie mówiąc o zawodnikach. A Bayern to po prostu wróg numer jeden.
-Wszystko okej, kochanie? - położył swoją dłoń na jej kolanie, a ona lekko uniosła głowę aby na niego spojrzeć. -Wiesz że nie musisz tego robić, mogę cię odwieźć do domu.
Dziewczynie zeszkliły się oczy na sam dźwięk jego zmartwionego głosu. Nie mogła mu tego zrobić, po prostu musiała tam iść. Dla siebie samej również.
-Chodźmy. -rzuciła krótko i szybko wysiadła.
Z początku zacisnęła oczy, ale wzięła głęboki oddech i próbowała się uspokoić. Mario złapał ją mocno za rękę i wtedy spojrzała przed siebie. Poczuła się jakby zdradziła swój ukochany klub, swoje barwy. Może trochę przesadzała, ale źle się tu czuła. Jedynie obecność przyjaciela dodawała jej trochę otuchy. Powoli zmierzali do wejścia, a później na boisko gdzie już została sama. Nie wiedziała co ze sobą zrobić. Rozglądała się dookoła, boisko jak każde inne, pomyślała. Powoli na murawę zaczęli wychodzić bawarscy zawodnicy, w tym oczywiście Götze, który puścił jej buziaka śmiejąc się przy tym. Jak zwykle zabawny, cały Mario. W czasie krótkiej przerwy, na którą pozwolił im Guardiola, niemiec poznał Elize z chłopakami i oczywiście trenerem. Schneider nie miała ochoty z nimi rozmawiać, a tym bardziej się zaprzyjaźnić. To byłoby nie do pomyślenia. Jak największa fanka, kochająca swój klub ponad wszystko, potrafiąca oddać za niego jeszcze więcej może przyjaźnić się z zawodnikami najgorszego piłkarskiego wroga? Nie, nie, nie. Przecież to tylko ludzie, próbowała przemówić sama sobie. Kiedy jej przyjaciel gdzieś się oddalił spróbował do niej zagadać Schweinstaiger. Z początku nie bardzo wiedziała jak z nim rozmawiać. Chociaż to człowiek jak każdy inny.
-Bardzo ci współczuję utraty dziecka. -powiedział naprawdę poruszony.
Akurat wtedy obok pojawił się Mario i nie był zadowolony, że jego kolega o tym wspomniał. Obydwoje wiedzieli, że minęło już trochę czasu, ale dla Elizy i tak było za wcześnie. Unikała tego tematu, ale skąd on mógł o tym wiedzieć. Polce zeszkliły się oczy, ale na twarzy miała delikatny uśmiech.
-Bastian... - warknął na niego Götze, a ten od razu przeprosił dziewczynę i odszedł. -Jak się czujesz?
Dziewczyna przytuliła się do przyjaciela i zapewniła go, że jest dobrze. To w nim właśnie było trochę uciążliwe, przesadnie się o wszystko i wszystkich martwił. Czasami naprawdę mógłby dać sobie spokój, ale on chce jak najlepiej i nie można go o to obwiniać. W końcu przyszedł trener i kazał chłopcom wracać do treningu, i tak też uczynili. Niecałą godzinę później trening dobiegł końca i wszyscy udali się do szatni. Eliza natomiast czekała na przyjaciela przy samochodzie. Miała przebłyski w głowie, że jednak nie było tak źle, ale dalej nie miała ochoty się z nimi zaprzyjaźnić. Stała tak może z dwadzieścia minut, ale wykorzystała ten czas na przemyślenia, które ktoś jej przerwał.
-Naprawdę cud przepraszam za tamto. - powiedział szczerze, bo nie chciał jej urazić. Chyba mu się spodobała.
Polka przyglądał mu się uważnie, jego oczom, ustom, włosom, policzkom. Nie był taki zły jak na bawarczyka, zaśmiała się cichutko na myśl o tym.
-Nic się nie stało. - starała się mówić normalnie, chociaż i tak nie wiedziała jak ma się zachowywać w jego obecności, zwłaszcza że byli sami. -O Mario.
Chłopak w końcu raczył przyjść. Gdyby wiedziała, że tyle czasu mu to zajmie wzięłaby od niego kluczyki od samochodu. Ale podobno miało mu to zająć chwilę, cały Götze.
-Do zobaczenia. - uśmiechnął się przyjaźnie Basti i pomachał dziewczynie.
Wsiedli do auta w ciszy. Na szczęście chłopak o nic nie pytał, przynajmniej na razie. Chociaż wiedziała, że jego ciekawość w końcu wygra. Przez całą drogę mało co rozmawiali. Schneider analizowała cały dzisiejszy dzień. Krok po kroku. Ciągle miała w głowie słowa monachijskiego piłkarza 'do zobaczenia'. Był ich tak pewny, że to aż rozbawiło dziewczyne w środku. Przecież oni się już nie spotkają, a na pewno nie specjalnie. Ten pomysł o pójściu z Mario na trening nie był aż tak zły. Eliza była mu bardzo wdzięczna za to, że udało mu się ją wyciągnąć z domu. Kiedy dojechali do apartamentu chłopak wyciągnął z bagażnika torbę i zakupy, które zrobili po drodze. Polka aby podziękować za wszystko przyjacielowi postanowiła coś ugotować. Zaczęła nawet rozmyślać nad tym aby znaleźć sobie własne mieszkanie i dać Mario trochę prywatności, ale nie zamierzała mu na razie o tym mówić. Na pewno nie byłby zachwycony, wolała najpierw wszystko pozałatwiać aby później nie próbował jej powstrzymać przed tym pomysłem, chociaż na pewno tak będzie. Gdyby tak nie było to nie byłby Götze.

                                                                      ***

Wiem, że nikt już tego nie czyta i wszyscy zapomnieli o tym opowiadaniu, ale to tylko i wyłącznie moja wina.
Mimo wszystko będę publikować rozdziały aby po prostu skończyć tą historię.
Przepraszam tych, którzy to czytali, nie będę się tłumaczyć, bo to nie ma większego sensu.
xx, piszczinho

5 komentarzy:

  1. O matko, matko, matko! W końcu się doczekałam �� codziennie przez ponad rok wchodziłam tu z nadzieją, że zobaczę nowy rozdział i w końcu się doczekałam. Cierpliwość jednak popłaca :D i zostanę tu do końca tej historii. Twoja przerwę rozumiem bo sama wien ,że na sile nic nie da się napisać porządnego. Lepiej czasem odczekać kawał czasu aby potem nabrać nowych sił na tworzenie czegoś pięknego. :) życzę kochana duuużo weny i siły! Pozdrawiam, Ola :* :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o jejku, nawet nie wiesz jak się cieszę, że ktoś to jednak czyta! jest mi bardzo miło i szczerze to jestem mega zaskoczona. obiecuję, że aż takiej przerwy już nigdy nie będzie! łatwiej by mi było gdybyś zostawiła jakiś kontakt abym mogła cie informować o nowych rozdziałach lub jakiś przerwach. buziaczki słonko :*

      Usuń
    2. Jeśli chcesz to moge podać swój numer gg xd nie wiem czy masz/uzywasz ale jeśli tak to nie ma problemu :) sama rzadko tam wchodzę ale czasem wchodzę więc bedzie mi miło jak będę dowiadywać się o rozdziałach jako jedna z pierwszych osób :D Buuuuuuziak! :*

      Usuń
  2. Ja cały czas czekałam i się wreszcie doczekałam. Wspaniale, że wróciłaś:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mega się cieszę, że pamiętałyście! jesteście wspaniałe, ściskam mocno! :)

      Usuń

Obserwatorzy