Cały lot myślałam o Lewandowskim. Cieszę się, że Marco mu o tym powiedział, chociaż to ja powinnam zrobić. Teraz muszę jakoś powiedzieć Melanie, że Robert jest jej tatą. Próbowałam choć na chwilę pomyśleć o czymś innym, odciągnąć się od myśli o nim, ale nie potrafiłam. Kiedy pomyślałam o tym jak szepnął mi do ucha ‘Nie uciekaj mi’ łzy same cisnęły mi się do oczu.
Po pięciu godzinach
wylądowałyśmy na lotnisku w Polsce. Zabrałam nasze walizki i wyszłyśmy przed
budynek. Zamówiłam taksówkę, która przyjechała po dziesięciu minutach. Podałam
kierowcy adres i ruszyliśmy. Po drodze zaczął padać deszcz. Wpatrywałam się w
spływające po szybie krople. Znowu zatraciłam się w myślach. Nawet nie zauważyłam,
że byliśmy już pod domem. Taksówkarz pomógł mi wyciągnąć walizki i odjechał.
Wyciągnęłam klucze z torebki i weszłyśmy do środka. Mojej mamy nie było.
Zastanawiałam się gdzie może być skoro na dworze taka pogoda. Zostawiłam
walizki w hallu i poszłam położyć Melanie, bo była zmęczona. Siedziałam przy
niej dopóki nie zasnęła. Poszłam do kuchni i zaparzyłam sobie kawy. Kiedy była
już gotowa usiadłam z nią przy stole i wpatrywałam w ogród, który zalewał
deszcz. W mojej głowie znowu zawitał Pan Lewandowski. Na samą myśl o nim miałam
łzy w oczach, później leciały mimowolnie. Zdałam sobie sprawę, że nie warto
płakać, w końcu to ja nie chciałam z nim zostać w Dortmundzie. Uspokoiłam się i
zrobiłam jeszcze jednej kawy. Po dziesięciu minutach usłyszałam dźwięk
przekręcanego klucza w drzwiach. To była moja mama. Po chwili weszła do kuchni.
Na sam mój widok na jej twarzy malował się ogromny uśmiech.
-Cześć kochanie. –przytuliła mnie
mocno. –A gdzie mój aniołek?
-Śpi. –uśmiechnęłam się,
Zrobiłam mojej mamie kawy i
postawiłam przed nią na stole.
-Jak tam było w Dortmundzie? –zapytała
upijając łyk kawy.
O nic lepszego nie mogła
zapytać… Poszłyśmy do salonu i wszystko jej opowiedziałam. Zaczynając od ślubu, kończąc na dzisiejszym pocałunku. Moja
mama była zdziwiona. Była też zła na Ankę za to, że zdradziła Roberta i o to co
zrobiła mi, mimo, że jej nie znała. Rozmawiałyśmy do wieczora. Melanie kiedy
się obudziła zeszła na dół.
-Cześć skarbie. –przywitała ją
moja mama.
-Ceść babciu. –powiedziała przecierając
oczka.
Moja mama została z nią w
salonie, a ja poszłam zrobić kolację. Kiedy już zjadłyśmy zaniosłam talerze do
zmywarki.
-Meluś, chodź spać. –powiedziałam.
-Nie ce. –jęknęła.
-Przecież dopiero wstała. –powiedziała
moja mama.
-No dobra, ale nie siedźcie za
długo.-uśmiechnęłam się i pocałowałam małą w czubek głowy.
Wzięłam prysznic i ubrana w
ciepłą piżamę położyłam się do łóżka. Po chwili już spałam.
*oczami
Roberta*
Marco
cały czas próbował mnie pocieszyć. Byłem mu za to wdzięczny, ale to nic nie
dawało. Cały czas miałem przed oczami obraz z lotniska. Kiedy mnie pocałowała
poczułem się tak jak wtedy kiedy zrobiliśmy to pierwszy raz. Znowu mogłem
poczuć jej słodki smak. Nie chciałem tego tak zostawić. Wiedziałem, że muszę
coś zrobić. Nie chciałem czekać więc postanowiłem, że pojadę do niej jutro. Marco
wpadł na pomysł abym pojechał do niej i z nią porozmawiał. Około 23
postanowiłem wrócić do siebie. Nie chciałem już przeszkadzać Niemcowi zwłaszcza,
że jutro trening. Wiem, że trener będzie wściekły, ale wytłumaczę mu wszystko
jak wrócę. Jeszcze u Reusa zarezerwowałem bilet na samolot o ósmej rano.
Kiedy
byłem już w domu poszedłem się spakować. Wyciągnąłem niedużą torbę i spakowałem
najpotrzebniejsze rzeczy. Starałem się być cicho żeby nie obudzić Anki. Później
poszedłem wziąć prysznic i położyłem się. Jednak nie potrafiłem zasnąć.
Patrzyłem na zegar wiszący na ścianie. Każda z minut trwała coraz dłużej.
Kiedy
wreszcie wybiła szósta wstałem i poszedłem coś zjeść. Szczerze to nie miałem na
nic ochoty. Ale jako piłkarz nie powinienem opuszczać żadnego z posiłków. O
siódmej zadzwoniłem po taksówkę. Poszedłem po torbę i postawiłem ją obok drzwi.
Zostawiłem Ani kartkę, na której napisałem, że lecę do Polski. Nie chciałem
żeby dzwoniła do chłopaków i udawała, że się martwi. Dwadzieścia po 7 taksówka
już była. Zabrałem torbę i wyszedłem.
Po
godzinie 13 byłem już w kraju, Pogoda w Polsce była znośna. Niby było ciepło,
ale wiał chłodny wiatr. Wynająłem auto i pojechałem pod dom jej matki. Stanąłem
przed drzwiami, wziąłem głęboki oddech i
zapukałem. Po chwili otworzyła mi jej mama.
-Dzień
dobry.-przywitałem się.
-Witaj.
–uśmiechnęła się.-Wejdź.
-Jest
może Eliza? –zapytałem.
-Tak,
już ją wołam. –powiedziała i zostawiła mnie samego w hallu.
Po
chwili przybiegła Melanie zainteresowana tym kto przyszedł.
-Dzień
dobly. –uśmiechnęła się i wskoczyła mi na ręce.
-Cześć
aniołku. –pocałowałem ją w czubek głowy.
-Robert?
–powiedziała Eliza wchodząc do hallu. –Co Ty tu robisz?
-Musimy
porozmawiać. –odparłem. –Przejdziemy się?
-Dobrze.
–przystała na moją propozycję. –Melanie idź do babci.
Postawiłem
małą na ziemi i pobiegła do ogrodu. Zabrałem Elizę w miejsce gdzie pierwszy raz
ją pocałowałem. Była to nieduża polana obok lasu. Usiedliśmy na małej ławeczce.
-A
więc o czym chciałeś porozmawiać? –popatrzyła na mnie,
-Może
zacznę od początku… Już kiedy zobaczyłem Cię na moim ślubie wszystkie nasze
wspomnienia, pocałunki wróciły do mnie. Później już sam nie wiedziałem co czuję,
i do kogo. Kiedy przyłapałem Ankę na zdradzie byłem pewien, że nic do niej nie
czuję. Zdałem sobie sprawę, że do ślubu doszło za wcześnie, i że byliśmy sobą tylko zauroczeni. Od tego
dnia myślałem tylko o Tobie. Kiedy Marco powiedział mi o tym, że Melanie to
moja córka postanowiłem sobie, że tak łatwo się nie poddam i będę o Was
walczył! Między innymi dlatego przyjechałem. –szepnąłem.
***
Po
jego słowach miałam łzy w oczach. Odwróciłam głowę i próbowałam je powstrzymać.
Pogoda momentalnie się zepsuła. Zaczęło padać, a słońce przykryły ciemne
chmury. Pogoda dokładnie opisywała mój humor. Chciało mi się płakać. Nie
potrafię od tak wrócić do Roberta. Tak! Kocham go! Bardzo! Ale mam w sobie
pewną blokadę… Chcę z nim być, ale nie mogę. Wiem, że on mnie też kocha, ale ma
żonę i nie chcę pełnić roli kochanki. Kiedy zrobiło się chłodno Robert okrył
mnie swoją bluzą. Czułam mocny zapach jego boskich perfum.
-Kocham
Cię, dziecino. – szepnął po czym pocałował mnie w skroń.
Wtedy
łzy zaczęły lecieć same.
-Chodź,
wracajmy. –wstał i wyciągnął rękę w moją stronę.
Nie
chwyciłam jej i wstałam sama. Poszłam przodem tak, aby nie widział moich łez.
Kiedy byliśmy przed domem stanął przede mną i chwycił za ręce mówiąc, że musi
już wracać. Nie dziwiłam się, bo było sporo po 18. Oczywiście nie chciałam,
żeby wracał do Dortmundu, ale nie miałam odwagi mu o tym powiedzieć.
-Do
zobaczenia. –uśmiechnął się, chwycił moją twarz w swoje dłonie i pocałował w
czubek głowy.
Wsiadł
do auta i ruszył. –Do zobaczenia. –szepnęłam kiedy auto zniknęło z mojego pola
widzenia. Weszłam do domu i od razu poszłam się przebrać. Wtedy zorientowałam
się, że nie zabrał swojej bluzy. Może zrobił to specjalnie? Tego nie wiem…
______________________________
Taki trochę bez płuciowy... Może kolejne będą trochę lepsze!
Jeśli chodzi o to, że nie komentuję wszystkim to nie dlatego, że mi się nie chcę, ale dlatego, że nie mam czasu. Czytam wszystkie wasze rozdziały!
Na dodatek jeszcze wzięło mnie przeziębienie i od środy siedzę w domku :c
Ja już nie przynudzam.
Buziaki, Mania!! ;*
Piękny *-* Czekam na kolejny ;*
OdpowiedzUsuńWow, cudo!
OdpowiedzUsuńNaprawdę super rozdział, i nie mów,że bezpłciowy!
Bardzo fajnie,że Marco starał się pocieszyć Roberta!
Czekam na kolejny!
Pozdrawiam,Izaa
Super rozdział. Mi się bardzo podoba. Mam nadzieję, że Eliza będzie z Robertem, że jakoś się odblokuje i zaczną wszystko od nowa. Czekam na następny i życzę zdrowia. Pozdrawiam i zapraszam do siebie.
OdpowiedzUsuńMARTA
O ja!!! Aż miałam łzy w oczach, kiedy czytałam rozdział!! Robert jest taki cudny!! Jejciu! On poświęca treningi dla Elizy! No po prostu ideał chłopaka!! Mam nadzieje, że to tylko kwestia czasu, by ta dwójka była razem! Na pewno Melanie też by się ucieszyła!! :)
OdpowiedzUsuńBuziaki kochana ;*
O Boże.. Łzy cisnęły mi się jak to czytałam...
OdpowiedzUsuńŚwietny blog, warto było nadrabiać :D
Będę wpadać tu częściej :D
Pozdrawiam gorąco, Patrycja :**
Jaki ten Robert jest uroczy. Mam nadzieję że on i Eliza będą razem.
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział, poruszył mnie i to bardzo.
Czekam na kolejny.
Pozdrawiam i zapraszam http://bvbstory.blogspot.com/2013/09/rozdzia-66.html
Wspaniały rozdział! Mam nadzieję, że Robert będzie z Elizą. Mam trochę zaległości w rozdziałach, ale postaram się jak najszybciej to nadrobić. Czekam na kolejny! Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńRobert jest w tym rozdziale wspaniały ! Taki kochany, czuły, delikatny...Muszą się zejść i razem wychowywać małą i to koniecznie. Dobrze, że Reus wziął sprawy w swoje ręce, powiedział Lewmu o córce przemówił mu do rozumu, a ten poleciał w końcu do Polski :) Czekam niecierpliwie na nowy rozdział :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział na : http://this-could-be-paradisee.blogspot.com/ :)
Ciekawie Robert zrobił z tą bluzą...może faktycznie zostawił ją specjalnie? A Ankę to bym najchętniej gołymi rękoma udusiła :)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny i pozdrawiam :)
Nadrobiłam wszystkie rozdziały!
OdpowiedzUsuńŚwietnie się czyta i jeszcze ta muzyka<33
Uwielbiam:)
Co do rozdziału to mam nadzieję, ze będą razem:)
Też jestem chora:(
Takze zdrówka:**
W międzyczasie zapraszam do siebie: http://powrotyirozstania.blogspot.com/
No to teraz musi przyjechac po bluzę:)
OdpowiedzUsuńReusiątko- jak dobrze, ze wszystko załatwił:)
Buziaki:**
http://pamietnikzdortmundu.blogspot.com/